U mnie wczoraj przyszedł czas na piernik. Zdjęty ze strychu był twardy jak diabli. I taki miał być :) po ok 4 godz. rozmiękł. no i przyszedł czas pieczenia. Idąc za ciosem z poprzednich lat wiedziałam, że pierników wychodzi duuuuuuużżżżżżoooooooo, dlatego w tym roku prócz pierników był pomysł stworzenia chatki z piernika. Najpierw powstała więc chatka, a z reszty pierniki.
Dzisiaj była akcja Chatka Baby Jagi jak to synek stwiedził. Jak pisały na innych blogach dziewczyny, że roboty dużo i całkiem nie prosta, to nastawiłam się psychicznie, że łatwo nie będzie. Ale nie nastawiłam się aż na tyle !!!!!! Normalnie dobiło mnie klejenie tej chatki. I coby nie było łatwo pierwsze klejenie poszło się.........Później już załapałam o co chodzi :) i poszło. I znów potwierdziły się słowa dziewczyn, że efekt wynagradza cały wysiłek.
Niestety brakło mi sił na pierniki więc będą za pare dni.....musze psychicznie odpocząć po chatce :))
A oto chatka : ( jakby jakieś pytania, chętnie odpowiem jak zrobić)
dla chętnych :
Ciasto po kawałku wałkujemy i wycinamy pierniczki. Układamy na papierze do pieczenia i do piekarnika na ok. 6-7 minut. 200 stopni
Lukier : Białko jajka ubijamy mikserem dodajemy tyle cukru aby był sztywny, wkrapiamy sok z cytryny ( na oko ). Lukier musi być na tyle sztywny, żeby nie spływał, ale na tyle rzadki, żeby dało się go wycisnąć ze szprycy.